PLL LOT zaprezentował już nowe wnętrza samolotów, a pasażerowie przewoźnika mogą korzystać z odnowionych saloników biznesowych na lotniskach w Warszawie i Chicago. O nowym podejściu przewoźnika do designu oraz kierunkach, jakie obrał LOT, mówi Tomasz Misiak, Zastępca Dyrektora Biura Rozwoju Produktu i Customer Experience.
Łukasz Malinowski: Pod koniec 2023 roku LOT pokazał wizualizacje nowych wnętrz Dreamlinerów. Przy okazji zobaczyliśmy też elementy nowego designu. Od tego czasu LOT otworzył też nowy salonik biznesowy w Chicago i zmodernizował ten na lotnisku w Warszawie. To co było pierwsze? Tomasz Misiak, Zastępca Dyrektora Biura Rozwoju Produktu i Customer Experience: Do zaprojektowania wnętrz samolotów zatrudniliśmy renomowaną agencję Tangerine z Londynu, która współpracuje z wieloma wiodącymi liniami lotniczymi. To właśnie ona odpowiada za finalny wygląd, teraz już słynnego, fotela w klasie biznes Finnair, w którym zminimalizowano liczbę ruchomym elementów, wygospodarowano więcej miejsca i świetnie oddano charakter tego nordyckiego państwa. Wnętrza samolotów, z kilkoma klasami podróży, przeznaczonymi dla różnych typów pasażerów, ale też z bardzo wieloma ograniczeniami regulacyjnymi, certyfikacyjnymi, są unikalne i mają największy wpływ na to, jak podróżni odbierają naszą markę. I to od nich zaczęliśmy prace.
Fot. PLL LOT.
Współpraca z Tangerine pokazała nam, że samolot to najtrudniejsze środowisko do pracy dla projektantów – wyobrazić i wymyślić można wszystko, ale wyprodukować i wyposażyć samolot zgodnie z projektem i obowiązującymi normami to bardzo trudne zadanie. Znaleźliśmy bardzo dobrego partnera, który nam w tym pomógł.
Obecnie mamy już w LOT opracowaną koncepcję designu większości naszych przestrzeni, a wbrew pozorom jest ich całkiem dużo i do tego są bardzo zróżnicowane: od biur, w których pracujemy, przez przestrzenie na lotnisku, od check-inów po saloniki biznesowe, czy wreszcie wnętrza naszych wszystkich samolotów.
Na co zwracaliście uwagę i jakie były wasze główne cele w czasie pracy nad strategią designową? Zależy nam na tym, żeby LOT był ambasadorem polskości na świecie. Prace nad projektem wnętrza rozpoczęliśmy od rozmów i wywiadów z pracownikami LOT-u – w tym z załogami, z najczęściej latającymi pasażerami, ale także z reprezentantami środowiska kultury. Dzięki temu możliwe było znalezienie rozwiązań, które łączą DNA marki LOT z ideą i emocjami, które chcemy dostarczać naszym pasażerom.
Największym wyzwaniem w tym procesie było przełożenie strategii marketingowej i komunikacyjnej, budującej wizerunek LOT jako marki gościnnej, na strategię designu. Każdy może sam zadać pytanie, w jaki sposób przełożyć ideę gościnności na język przestrzeni – wnętrza samolotu czy terminalu. Moim zdaniem w LOT nam się to udało.
Podjęliśmy m.in. decyzję o ociepleniu dotychczasowej palety barw LOT-u, która była w swoim charakterze bardzo korporacyjna i odwołująca się do typowych lotniczych skojarzeń. Poszerzyliśmy ją, zarówno w zakresie lotnisk, jak i wnętrz samolotów, o ciepłe dodatki związane z miedzią i bursztynem nawiązującymi – co dla nas ważne - do polskiej tradycji i rzemiosła. ,. Te nowe barwy chcemy promować małymi akcentami – widać to już w naszym saloniku biznesowym Polonez na Lotnisku Chopina w Warszawie, ale nie odsłoniliśmy jeszcze wszystkich kart.
Fot. PLL LOT.
Projektowanie zaczęliście od wnętrza samolotów, ale pierwsze, co może zobaczyć i przetestować pasażer to saloniki biznesowe? Tak. To wynika oczywiście z terminów i decyzji biznesowych, ale same wizualizacje samolotów są już od dość dawna znane. W przypadku saloników biznesowych to zakończyliśmy realizację dwóch przestrzeni – LOT Business Lounge Polonez na lotnisku w Warszawie oraz LOT Business Lounge Chicago na lotnisku O’Hare. W obu lokalizacjach zależało nam na spójnym odwzorowaniu nowego kierunku projektowego, zachowując jednak indywidualny charakter każdego z wnętrz. W Chicago szczególne znaczenie zyskał wspaniały widok na płytę lotniska, który stał się integralnym elementem doświadczenia dla pasażera. Podejście do tych wnętrz i materiałów w nich wykorzystanych było inne niż do tego, co widać w projektach klasy biznes w Dreamlinerze. Myślę jednak, że dla każdego pasażera na pierwszy rzut oka widać, że to jest przestrzeń LOT.
Fot. PLL LOT.
Jak wyglądało przenoszenie założeń z wnętrza samolotu na przestrzeń lotniskową? Podstawą jest oczywiście praca na tej samej głównej palecie barw, ale oczywiście liczba kolorów, z jaką spotka się pasażer na ziemi jest znacznie szersza niż ta, z którą będzie miał do czynienia na pokładzie. Druga kwestia to dobór materiałów – wnętrza samolotu podlegają o wiele większym ograniczeniom i muszą spełniać dużo bardziej wymagające normy.
W salonikach mogliśmy więc zastosować nie tylko więcej barw, ale także o wiele szerszą gamę materiałów i struktur. Pojawiło się więc drewno, płytki, laminaty, więcej zróżnicowanych obić, zmieniliśmy też podejście do oświetlenia.
Zgranie wnętrz samolotów i saloników wymaga też sprawdzenia, jak poszczególne barwy łączą się ze sobą w różnym oświetleniu i na rożnych materiałach – dobrym przykładem jest tu drewno, które daje nam duże możliwości w salonikach, ale na pokładzie musi być zastąpione imitującym je materiałem, który inaczej będzie odbijał światło.
Jeśli chodzi o wnętrza samolotów, to okazało się, że pierwsze zobaczymy MAX-y, a dopiero później Dreamlinery.
Proces modernizacji kabin Dreamlinerów to złożone, wieloetapowe przedsięwzięcie o strategicznym znaczeniu dla naszej firmy. Ostateczny odbiór klasy biznes przez pasażerów będzie miał duży wpływ na postrzeganie całej marki i jej ofertę w segmencie premium. Pracujemy bardzo ściśle z producentem nad wdrożeniem nowych rozwiązań kabinowych.
Cały projekt retrofitu można podzielić na dwa poziomy zadań: zmiany kabinowe i nowe fotele. Jeżeli chodzi o kabinę, pracujemy z Boeingiem oraz szeregiem dostawców materiałów kabinowych, natomiast jeżeli chodzi o fotele, to głównie pracujemy z Recaro oraz dostawcą systemu rozrywki pokładowej- Safran SPI. Naszą rolą jest połączyć te dwa światy w taki sposób, żeby pasażer, wchodząc do kabiny samolotu, miał spójne doświadczenie całości, by widział całe wnętrze, a nie jego poszczególne elementy.
Fot. PLL LOT.
Tak, pasażerowie pierwsze nowe wnętrza zobaczą w samolotach typu Boeing 737 MAX 8. Z naszego punktu widzenia to łatwiejsze zadanie –robimy wszystko od zera, więc jest też nieco mniej ograniczeń. To ta jak z mieszkaniem – łatwiej wykończyć lokal w stanie deweloperskim zgodnie z nowym pomysłem, niż robić remont.
Teraz będziecie zmuszeni zająć się także nowymi A220? Tak, skonfigurowanie nowych samolotów będzie jednym z najważniejszych zadań w najbliższym czasie. Naszym założeniem jest, aby nowa flota regionalna też była spójna z tym, co już pokazaliśmy. Teraz zaczynamy pracować z Airbusem nad wnętrzem i w momencie, gdy ustalenia będą potwierdzone, podzielimy się najnowszymi wizualizacjami.
Czy czekają was jeszcze jakieś spektakularne zadania? Nie chcemy od razu odsłonić wszystkich kart. Modernizacja saloników i projektowanie wnętrz nowych samolotów to oczywiście najważniejsze punkty w naszych planach, ale w horyzoncie najbliższych lat będziemy mieć jeszcze kilka interesujących projektów, w których zastosujemy nasz nowy design.
Cykl życia samolotów czy saloników na lotniskach jest bardzo długi. Już teraz spółka planuje przecież rozbudowę floty do roku 2035. Czy będzie możliwe utrzymanie spójności wyglądu wnętrz przez ten czas? Na pewno cieszymy się, że opracowaliśmy taką strategię projektową dla naszej marki, dla przestrzeni lotniskowych czy samolotowych, która została dobrze przyjęta przez pasażerów i branżę, świetnie rezonuje. Mamy nadzieję, że będzie na tyle ponadczasowa, że nawet przy długim cyklu produktów nie będziemy musieli jej zmieniać. Ale oczywiście dopuszczamy dostosowania do aktualnych trendów.
Jedyne czego jesteśmy pewni to, że będziemy wprowadzać zmiany. Właśnie dlatego potrzebowaliśmy dobrze przygotowanego projektu, z jasno określoną ideą, zasadami i kierunkami. Mamy już nasz zespół ekspertów do spraw identyfikacji wizualnej, któray na początku był wdrażanay przez Tangarine i teraz to on będzie pracował nad kolejnymi elementami czy poszczególnymi punktami styku. Naszym założeniem i planem jest, żeby ten design żył. Są ustalone fundamenty,trzon projektu, natomiast z czasem będzie on ewoluował.
Mamy wielkie szczęście, że nasze logo zaprojektowane przez Tadeusza Gronowskiego jest elementem wizualnym o ponadczasowym charakterze i doskonale wpisuje się w nowe otoczenie. Nie chcemy nic zmieniać i nikt o przyszłość żurawia nie musi się obawiać. Poszerzyliśmy architekturę naszej marki, ale sam jej trzon, to, co leży u podstaw wizerunku PLL LOT, pozostawiliśmy niezmienione.
Oczywiście pracujemy nad wykończeniem tych elementów w naszych przestrzeniach, nad wykorzystaniem barwy, błysku czy różnych materiałów. Natomiast sam logotyp, jak i inne elementy wizerunku pozostają takie, jak je zaprojektowano kilkadziesiąt lat temu. Widzimy w nich ogromną wartość. To jedna z najlepiej rozpoznawalnych na świecie polskich marek i element naszego dziedzictwa kulturowego.
Widzimy także ogromną wartość rozpoznawalności i spójności naszej marki w dostarczaniu pozytywnych doświadczeń pasażerom. Niezależnie od tego, czy pasażer wejdzie do naszego saloniku w Warszawie, czy w Chicago, czy zasiądzie na swoim miejscu w samolocie – część elementów będzie taka sama, niektóre będą podobne, ale w tym samym klimacie. I wszystkie razem mają budować wizerunek przyjaznej, gościnnej, polskiej marki. Jako polska firma obecna na wielu rynkach zagranicznych staramy się pod nasze LOT-owskie skrzydła brać również inne polskie marki – dlatego zarówno na naszych pokładach, jak i w naszych salonikach pasażerowie spotkają wiele produktów z Polski.